Zwolennicy Trumpa powtarzają w kółko, że to, czego doświadcza były prezydent, to "polowanie na czarownice". - Prawda jest taka, że nie chcą, by wygrał, bo się go boją. Demokraci i liberałowie boją się go - zapewnia Jorg Carnio, zwolennik Trumpa.
Karą za czary było palenie żywcem, a narzędziem do uzyskiwania zeznań – tortury. W 1590 r. spalono tak dużo czarownic, że, jak donosi kronikarz, w Wolfenbuttel w Brunszwiku "miejsce
"Czego boją się PiS, Ziobro i Kaczyński?". KO domaga się wyjaśnień ws. afery podsłuchowej oprac. Andrzej Mężyński. 17 października 2022, 11:59
Adam Kaczanowski Czego boją się rodzice. Format: 120 × 180 mm Oprawa: miękka, klejona Liczba stron: 90 Nakład: 300 egz. Rok wydania: 2019 ISBN 978-83-940678-3-0
MŁOT NA CZAROWNICE POSTĘPEK ZWIERZCHOWNY W CZARACH, a także sposób uchronienia się ich, i lekarstwo na nie w dwóch częściach zamykający. Księga wiadomości ludzkiej nie tylko godna i porzebna ale i z nauką Kościoła powszechnego zgadzająca się. Z pism Jakuba Sprengera i Henryka Instytora zakonu Dominikanów i Teologów
Zobacz, czego boją się kobiety i poznaj nietypowe powody lęków Fobia może obejmować grupę osób, rzeczy, zwierząt czy określonych sytuacji. Dość znanymi fobiami są lęk przed zamkniętymi pomieszczeniami (klaustrofobia), lataniem samolotem (awiofobia) i pająkami (arachnofobia).
Ponowne zainteresowanie się Młotem na czarownice wśród wykszatłconych czytelników, teologów, lekarzy i prawników, pojawiło się w końcu XVI w., kiedy rozpoczęła się nowa fala polowania na rzekome czarownice. Od 1574 do 1669 r. ukazało się kolejne piętnaście wydań, ostatnie w Lyonie.
Zdarza się, że jest nieśmiały i tak do końca sam nie wie, czego chce. Podobają mu się kobiety silne, takie, które wiedzą czego chcą od życia. Jest czułym i oddanym partnerem, doskonale potrafi wczuć się w sytuacje drugiego człowieka. Jednak jego brak zdecydowania i zmienne nastroje mogą przeszkadzać w budowie poważnego związku.
Starają się maksymalnie ograniczyć swój wpływ na planetę. Dobre czarownice nie są zainteresowane materialnie. Kochają swoje książki i czarownice, to prawda. I wielu z nas nie poradziłoby sobie bez naszej technologii. Ale staramy się minimalizować kupowanie rzeczy tylko ze względu na to. Recykling jest bardzo ważny dla czarownic.
Czary – wiara w moc magii – są być może najstarszą religią ludzkości. Praktykowane na całym świecie od wieków często opierały się na kulcie natury i życia. W średniowiecznej Europie wiele osób uważało, że swoje magiczne moce czarownice otrzymują od diabła. To przekonanie często prowadziło do ogromnych prześladowań.
lfCzBd. Justyna Pargieła. Zdj: archiwum prywatne Opublikowano: 08:00 – Mam nadzieję, że Polacy przestaną się bać dzikich roślin. Teraz jemy tylko to, co nam sprzedadzą w sklepie. Wróćmy do korzeni i przypomnijmy sobie co jadali nasi przodkowie – mówi Justyna Pagieła, ziołoznawca, która prowadzi warsztaty dzikiej kuchni. Świat roślin to dla mnie…? Tak! Świat roślin jest dla mnie (śmiech). Powrót do dzieciństwa, pierwotny kontakt z naturą, wtedy odpoczywam, „wypinam” się z systemu świata i dosłownie wracam do wewnętrznych korzeni. Dla mnie świat roślin jest coraz ważniejszy, im dalej to tego świata więcej i więcej, i chcę być bliżej roślin. To moje życie. Z różnych powodów zajęłam się światem roślin, a im dalej się nim zajmuje, tym bardziej mnie on otacza, jest coraz ważniejszy, coraz bardziej chcę być bliżej roślin. W jaki sposób pani wybrała dla siebie świat roślin? Nie wiem, czy ja go wybrałam, czy on wybrał mnie. Kwiat wybiera owada, który go zapyla. Taką ma kolorystykę i zapach, aby dany owad się nim zajmował. Wtedy kwitnie kwiatek, kiedy owad ma odpowiednią fazę rozwojową. To kwiatek wybrał sobie tego owada. To są słowa ze spacerów botanicznych z profesorem Krzysztofem Oklejewiczem, kierownikiem Zakładu Botaniki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Myślę, że w ten sposób rośliny mnie wybrały, a nie odwrotnie. Czym się pani wcześniej zajmowała? Prowadziłam sklep indyjski, potem wiele lat pracowałam w ubezpieczeniach jako trener szkoleniowiec, sprzedawałam reklamy, następnie w Tesco jako kierownik finansów, przez 5 lat prowadziłam sklep ze zdrową żywnością i to był kluczowy moment. Zaczęłam studia zielarskie. Tak zaczął się powrót do dzieciństwa? Rośliny były zawsze blisko mnie. Mój ojciec jest leśnikiem, mieszkałam w leśniczówce, z ogrodem,w którym mama sadziła bardzo interesujące rośliny. Jako mała dziewczynka pieliłam grządki i wyrywałam chwasty. Perz kroiłam, suszyłam, pakowałam w woreczki i przechowywałam w piwnicy. Moja o dwanaście lat starsza siostra studiowała farmację i razem z nią chodziłam po lesie, żeby zbierać rośliny – widłaki czy kruszynę i przygotować zielniki na jej zajęcia. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Trawienie WIMIN Lepszy metabolizm, 30 kaps. 79,00 zł Trawienie, Verdin Verdin Fix, Kompozycja 6 ziół z zieloną herbatą, 2 x 20 saszetek 15,90 zł Odporność, Good Aging, Energia, Trawienie, Beauty Wimin Zestaw z lepszym metabolizmem, 30 saszetek 139,00 zł Teraz również pani chodzi po lesie i prowadzi warsztaty dzikiej kuchni – Dziczejemy. Łączę kuchnię roślinną – ponieważ jestem wegetarianką, z tradycyjną typu – kasze, fasole z dzikimi roślinami. Proszę o wyjątkowo smaczny ale dziki, prosty przepis. Liście z babki w cieście z mąki ciecierzycy. Pół szklanki z mąki ciecierzycy zalewamy połową szklanki wody, odstawiamy, aby napęczniała, najlepiej jedną dobę, dodajmy sól i pieprz, a potem maczamy w cieście liście babki lancetowatej lub zwykłej i smażymy na patelni na chrupko. Smakuje pysznie i chrupie. To bardzo syte danie. Znam osoby, które porównują smak tego dania do smaku kurczaka. Kto przychodzi na pani warsztaty? Są to osoby zainteresowane zdrowym żywieniem, dopiero wchodzące w świat roślin i ziół, są tacy, którzy przychodzą z ciekawości, osoby które chciałyby spróbować nowych rzeczy w kuchni. Zaskakuje ich to, że ta kuchnia jest taka prosta i to, co nadaje się do jedzenia znajduje się naprawdę pod stopami, patrzymy na te rośliny na co dzień i ich nie widzimy. Drugi powód zaskoczenia – że dzikie rośliny są bardzo smaczne, to nie gorzkie zielska. Podczas warsztatów idziemy na spacer i zbieramy dzikie rośliny po drodze. Zawsze, w każdym miejscu są rośliny, dzikie warzywa, które możemy zjeść, one są wszędzie tylko my ich nie widzimy. Ostatnio prowadziłam warsztaty pod Lublinem, ale zdarzały się też na Śląsku, w świętokrzyskim, będę w Gołubiu Kaszubskim, jeżdżę z warsztatami po całej Polsce. Nigdy się pani nie zatruła, nawet lekko? Nie, bo jem rośliny, które znam i wybieram tylko te, które są bezpieczne. Cały czas się uczę. Ostatnio odkryłam nasiona dzikiej marchwi jako przyprawę. Są pyszne. Znakomite do gulaszu i sałatki. Smakują wytrawnie, z lekkim posmakiem anyżu. Do codziennej kuchni Polaków wprowadziłabym jeszcze podagrycznik. Jest bistro w w Warszawie, gdzie można zjeść ziemniaki z podagrycznikiem, ponieważ jego właścicielka była na moich warsztatach dzikiej kuchni. Według klientów jest to jedna z najsmaczniejszych pozycji w menu. Podagrycznik rośnie od marca do października. Jest bardzo pospolitym chwastem, a można go jeść jak szpinak, kisić, robić z niego ocet, dodawać do jajecznicy. Jakie dzikie rośliny wprowadziłaby pani do codziennej diety Polaków? Wspomniane liście babki w cieście z ciecierzycy są doskonałą przekąską, nawet dla dzieci. Liście mniszka do doskonały składnik sałatek. Mają lekko gorzki smak, ale warto je jeść, ponieważ są bardzo zdrowe. Chwasty mają zresztą dużo większy zasób witamin i mikroelementów od roślin uprawnych, bo nikt im nie pomaga, nie nawozi, nie stosuje sztucznych preparatów, aby lepiej rosły. Nikt nie dba o to, aby było one większe, piękniejsze i okazalsze, by lepiej się sprzedały na półce supermarketu. Dla mnie dzikie rośliny to polskie superfoods, to żywność funkcjonalna. Kiszę stokrotki, zalewam je wodą z solą – łyżka soli na 1 litr wody, i podaję jako dodatek, to danie robi zresztą furorę na moich dzikich warsztatach. Na co dzień staram się jeść zdrowo, sezonowo i lokalnie i do każdego dania dodać „coś”dzikiego. Idę do ogródka lub na trawnik i zrywam żółtlicę, podagrycznik, lebiodę i dodaję ją sobie do jajecznicy na śniadanie. Dużo dań posypuje płatkami kwiatów aksamitek. Ostatnio przyrządziłam placki ziemniaczane z cukinią i nasionami pokrzyw. Do kasz na obiad również dodaję trochę dzikich roślin, chwastów, które blisko mnie rosną. Warto robić syropy np. z kwiatu nawłoci czy bzu, zamiast kupować te sztuczne z supermarketu. Mimozami jesień się zaczyna, za tekstem znanej piosenki. Czyli zbliża się czas na zbieranie nawłoci. Tak to te żółte kwiaty, wiechowate kwiaty, które porastają łąki wzdłuż dróg. Nawłoć jest wdzięcznym ziołem na napary, syrop i ocet. Sama piję różne zioła na co dzień. Często o tym mówię, żeby nie przywiązywać się do jednego zioła, tylko smakować różnych i zmieniać. Lubię tzw. Iwan czaj, liść wierzbówki kiprzycy, który powszechnie był pity zanim pojawiła się zwykłą herbata. Poza tym liść lipy, kwiat lilaka, a jeśli ma problem z górnymi drogami oddechowymi – delektuję się naparem z kwiatów miodunki. W związku ze swoim wiekiem i początkiem menopauzy pije również kwiat czerwonej koniczyny, która działa genialne na różne dolegliwości z tym związane. Mam nadzieję, że Polacy przestaną się bać dzikich roślin. Teraz jemy tylko to, co nam sprzedadzą w sklepie. Dziwi mnie, że nie boją się jeść marakui, która przyjechała do nas z daleka zakonserwowana chemicznymi środkami. Wróćmy do korzeni i przypomnijmy sobie co jadali nasi przodkowie. To nie jest tak, że miesza pani w kotle w chatce w dzikim lesie różne mikstury. Nie zostałam czarownicą! „Wkręcamy się” w życie, robimy niby to, co powinniśmy, a warto przypomnieć sobie, co sprawiało nam radość w dzieciństwie, czym się bawiliśmy w tym czasie, co nas najbardziej zajmowało, i w swoim dorosłym życiu i iść w tę stronę, wtedy będziemy szczęśliwi. Szukajmy pasji i idźmy za nią. Czy pani jest szczęśliwa? Coraz bardziej (śmiech). Oczywiście potrzeba jest odwaga. Myślę, że dużo pomogło mi bycie tak długo wegetarianką, zaczynałam, kiedy taki sposób odżywiania nie był modny, wręcz przeciwnie – szokował wielu. Musiałam sporo się tłumaczyć, dlaczego nie jem mięsa, to mnie trochę uodporniło, na postrzeganie za dziwną. Moim dzieciom się podoba, że ich mama znalazła to, co kocha i że to jest fajne. Jakie kwiaty zebrała pani w bukiet na zdjęciu? To był bukiet do robienia wianków, na Noc Kupały. Jest w nim facelia, wrotycz, tojeść, przymiotno, nawłoć, dzika marchew i na pewno bylica pospolita. Jak się Pani przedstawia na co dzień nowo poznanej osobie? Jestem zielarzem. Justyna Pargieła – ziołoznawca, Towaroznawca Zielarski, kosmetyków i żywności funkcjonalnej, Zielarz – Fitoterapeuta po kursie w Instytucie Medycyny Klasztornej w Katowicach. Pasjonatka dzikiej kuchni i ziół, wegetarianka od 18 roku życia. Kisi stokrotki. Zobacz także Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem. Marta Chowaniec Zobacz profil Podoba Ci się ten artykuł? Powiązane tematy: Polecamy
Dzieci – czy powinny się bać? Lęk to pełne napięcia oczekiwanie na pojawienie są zagrożenia. Strach jest naturalną i nieuniknioną częścią życia każdego z nas – zarówno niemowląt, przedszkolaków, młodzieży, dorosłych czy osób starszych. Strach u dziecka objawia się w czterech obszarach funkcjonowania: Sfera cielesna – suchość w jamie ustnej, ból brzucha, potliwość, przyspieszona akcja serca, Sfera poznawcza – problem z koncentracją, pamięcią, Sfera emocjonalna – płacz, krzyk, złość, rozdrażnienie, szukanie wsparcia, Sfera behawioralna – trudności w wysłowieniu się, obgryzanie paznokci, ssanie kciuka, pobudzenie nerwowe lub wycofanie. Lęk i strach pełnią funkcję adaptacyjną w życiu dziecka. To właśnie dzięki nim maluch uczy się oceniać, na ile niebezpieczna jest dana sytuacja. Poszukuje rozwiązań, próbuje sobie z nią poradzić. Bez „nauczenia” się lęku, maluch byłby pozbawiony poczucia strachu, a tym samym o wiele częściej narażony na niebezpieczne zdarzenia. Lęk jest pożądanym elementem prawidłowego rozwoju, pozwala uniknąć niebezpieczeństwa. Spełnia adaptacyjną funkcję – mobilizuje dziecko do działań chroniących przed możliwymi zagrożeniami. Przygotowuje do działania. Czego boją się dzieci? Często zastanawiamy się: czego boją się dzieci? Poszukujemy odpowiedzi, by uchronić je przed lękiem i strachem. Dzieci na poszczególnych etapach rozwoju odczuwają inne, charakterystyczne lęki. Noworodek boi się gwałtownych ruchów, nagłych zmian pozycji ciała i hałasu, na co reaguje odruchem Moro – energicznym wyprostowaniem kończyn górnych i dolnych, wygięciem pleców w łuk i odchyleniem głowy do tyłu, po czym zaciskaniem pięści. U małych dzieci wykształca się lęk separacyjny, czyli strach przed rozłąką, separacją, utratą rodziców. Maluszki nie lubią głośnych dźwięków, hałasów. Pojawia się lęk przed obcymi ludźmi, który w miarę rozwoju powinien minąć. Z kolei źródłem lęków u przedszkolaków może być separacja od rodziców, zmiana otoczenia, środowiska, pójście do przedszkola. Niektóre dzieci boją się zwierząt, burzy, a także śmierci, która wciąż jest dla nich jeszcze abstrakcyjna. Dzieci w wieku szkolnym boją się braku akceptacji w grupie. Przerażają je szkolne sytuacje – klasówki, oceny, komentarze rówieśników. Dzieci boją się ciemności, piwnicy, zakamarków czy pobicia. Niekiedy u uczniów pojawia się lęk przed wojną, klęskami żywiołowymi, śmiercią. – Jednym z najbardziej powszechnych i najdłużej utrzymujących się lęków dziecięcych jest lęk przed ciemnością. Rozpoczyna się zazwyczaj w połowie trzeciego roku życia i potrafi trwać, w tej czy innej formie, wiele lat, nawet do wieku dojrzałego – piszą Frances L. Ilg, Louis Bates Ames i Sidney M. Baker w książce Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10 lat. Lęk – uzasadniony czy nie? W niektórych przypadkach lęk, strach jest całkowicie irracjonalny, z kolei w innych jak najbardziej uzasadniony. Jednak niezależnie od wszystkiego, nigdy nie można go bagatelizować i pozostawiać z nim dziecka samemu sobie. Lęk może być rezultatem bujnej wyobraźni – dzieci wyobrażają sobie duchy, czarownice, smoki, potwory. Źle znoszą widok starszych ludzi, dużych skrzydeł i różnego rodzaju elementów ze świata fantazji. Strach często pojawia się po obejrzeniu bajki, przeczytaniu książki czy po grze komputerowej. Mówimy wówczas o lęku wytwórczym. Nierzadko lęk jest konsekwencją nieprzyjemnych dla dziecka zdarzeń i sytuacji – lęk odtwórczy. Jeśli maluch przestraszył się kiedyś psa, już na samą myśl o nim będzie odczuwał lęk. Często mamy do czynienia z lękiem realnym, obiektywnym, który pojawia się w konkretnej sytuacji zagrożenia, towarzyszą mu przeżycia psychiczne. Z kolei lęk subiektywny, bezprzedmiotowy w postaci dyspozycji do reagowania stanami lęku w sytuacjach obiektywnie niegroźnych jest stosunkowo niebezpieczny. Dziecko staje bardzo lękliwe, boi się innych ludzi, unika ich, co skutkuje trudnościami z przystosowaniem do nowych sytuacji. Takie dziecko potrzebuje specjalistycznej pomocy. Stosunkowo częstym rodzajem lęków są lęki rozwojowe, które kształtują się w zależności od stadium rozwoju dziecka. U niemowląt i maluchów mają charakter wyobrażeniowy, a wraz z upływem lat stają się bardziej realistyczne i świadome. Jak pomóc dziecku, aby przestało się bać? Przede wszystkim nie traktujmy strachu jako objawu słabości. Nie unikajmy rozmów o lęku, niech nie będzie on tematem tabu. Nigdy mówmy dziecku „nie bądź tchórzem” – takie słowa na pewno mu nie pomogą. Pomagajmy nazwać uczucia, które się pojawiają, i rozmawiajmy o nich. Dajmy dziecku czas na oswojenie się ze strachem, źródłem lęku, pozwólmy, by nauczyło się z nim sobie radzić. Pokażmy, że kiedyś bało się głośnych dźwięków, obecnie nie czuje strachu. Należy podkreślić, że każdy strach mija, potrzeba tylko czasu. Niektóre sytuacje lękowe są bardzo mocno utrwalone w dziecku i w takim przypadku warto skorzystać z pomocy psychologa. Źródła: Cierpiałkowska, H. Sęk, Psychologia kliniczna, PWN, 2019. AmesL.; Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10 lat, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, 2015.
Jedne dzieci boją się czegoś mniej, inne bardziej. Ale każde może w pewnym momencie czegoś się bać. Czego boją się dzieci? Kiedy maluch ma 2-5 lat może bać się ciemności, dlatego może bać się zasypiać czy zostać samo w pokoju. U nas faktycznie dopiero teraz taki lęk się pojawił, ale tak szybko jak się pojawił tak i znika. w 5-6 roku życia prawie każde dziecko czegoś się boi. Mogą być to nie tylko ciemność, ale też owady, zwierzęta, burza, czarownice, duchy, przemoc, choroby itd. Takie lęki są dla takich maluchów normalne i raczej nie powinny nas niepokoić. Zaczną się zmniejszać, kiedy dziecko zacznie rozpoznawać, co jest prawdą, a co wytworem wyobraźni. Jak oswoić lęki? Nie potwierdzaj lęków dziecka np. jeśli boisz się os (to ja 😉 ) staraj się nie panikować na jej widok. W końcu, kiedy dziecko boi się owadów, a widzi, że my również, trudno będzie wytłumaczyć, że nie ma – o tym czego maluch się boi, dzięki czemu będziesz wiedziała, jak mu puszczasz maluchowi bajki kontroluj ich treść – dotyczy to też książek. Warto zwrócić też uwagę (szczególnie teraz) na telewizor w tle i wiadomości, w których dziecko może usłyszeć coś strasznego lub zobaczyć jakieś szokujące strasz – jeśli maluch się czegoś boi, lepiej unikać opowieści o ciemności czy duchach. Chyba, że historia ma na celu wytłumaczenie dziecku jak oswoić lęk. Oglądanie filmu czy czytanie książki np. o przyrodzie, jeśli boi się owadów pomoże oswoić się ze strachem. Możesz też zachęcić malucha do tematycznej pracy nie przesadzaj z ochroną przed tym, co dziecko przeraża. W takim wypadku dziecko nie będzie miało okazji pozbyć się strachu. W końcu maluch nauczy się radzić z nowymi chyba oczywiste – ale powinniśmy szanować lęki dziecka, a nie się na nie złościć, czy ich wyśmiewać. Nie powinniśmy też ich podzielać. Jako rodzic dajemy dobry przykład. Co jeszcze? Temat przyszedł mi do głowy, dzięki książkom, które są nowością w naszej biblioteczce. Jest to świecąca seria Opowieści z dreszczykiem, wydane przez HarperKids Polska. Straszne historie Maszy. Opowieści z dreszczykiem To książka dla dzieci, które lubią się bać, ale też takich, które ze strachem chcą się oswoić. Może być też dla fanów Maszy 😉 Osobiście za nią nie przepadam, ale akurat w tej książce jest narratorem, więc jest bardzo grzeczna 😉 Historie są bardzo ciekawe i co mnie zaskoczyło pomogła oswoić Dziubdziakowi lęk związany z jazdą na dwukołowym rowerze. Czasem tak niewiele trzeba 🙂 Każda historia kończy się dobrze i zawiera morał, który możemy wykorzystać do rozmowy z kilkuletnim maluchem. Dodatkowo okładka świeci w ciemności – bardzo ciekawy dodatek 🙂 W książce znajdziecie 9 takich opowieści o ciemności, owadach, koszmarnych snach. Disney. Opowieści z dreszczykiem To 8 opowieści z dreszczykiem, ale nie są straszne 🙂 Znajdziemy tu klasykę Disneya – Myszkę Miki, Alicję w Krainie Czarów. Kubusia Puchatka, który zamienia się we Franken-Misia, Piotrusia Pana. Jeśli maluchy lubią się bać i bajki Disneya to będzie dobre połączenie 🙂 Tu również mamy świecącą okładkę. Obydwie książki są bardzo ładnie wydane i będą fajnym prezentem dla przedszkolaków. To też dobra okazja do porozmawiania z dzieckiem o jego lękach i jesienne wieczory pod kocem 🙂